Info
Ten blog rowerowy prowadzi rudzisko z miasteczka Glinka/Kraków. Mam przejechane 19163.63 kilometrów w tym 295.03 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.04 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
2013 2012 2011 2010
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2013, Listopad23 - 3
- 2013, Październik31 - 0
- 2013, Sierpień7 - 0
- 2013, Lipiec21 - 0
- 2013, Czerwiec15 - 0
- 2013, Maj28 - 12
- 2013, Kwiecień28 - 10
- 2013, Marzec24 - 2
- 2013, Luty23 - 1
- 2013, Styczeń29 - 1
- 2012, Grudzień23 - 3
- 2012, Listopad22 - 0
- 2012, Październik29 - 0
- 2012, Wrzesień28 - 5
- 2012, Sierpień26 - 1
- 2012, Lipiec5 - 3
- 2012, Czerwiec3 - 3
- 2012, Maj29 - 4
- 2012, Kwiecień29 - 11
- 2012, Marzec23 - 2
- 2012, Luty24 - 0
- 2012, Styczeń14 - 0
- 2011, Grudzień12 - 6
- 2011, Listopad11 - 3
- 2011, Październik13 - 0
- 2011, Wrzesień6 - 0
- 2011, Sierpień13 - 4
- 2011, Lipiec2 - 0
- 2011, Czerwiec19 - 0
- 2011, Maj30 - 9
- 2011, Kwiecień26 - 6
- 2011, Marzec23 - 0
- 2011, Luty11 - 12
- 2011, Styczeń19 - 22
- 2010, Grudzień11 - 0
- 2010, Listopad20 - 0
- 2010, Październik20 - 4
- 2010, Wrzesień28 - 4
- 2010, Sierpień12 - 3
- 2010, Lipiec4 - 0
- 2010, Czerwiec16 - 0
- 2010, Maj21 - 5
- 2010, Kwiecień26 - 1
- 2010, Marzec11 - 0
- 2010, Luty3 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Pstryki
Dystans całkowity: | 6293.82 km (w terenie 138.76 km; 2.20%) |
Czas w ruchu: | 340:44 |
Średnia prędkość: | 18.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 67.30 km/h |
Suma podjazdów: | 47278 m |
Maks. tętno maksymalne: | 194 (0 %) |
Liczba aktywności: | 100 |
Średnio na aktywność: | 62.94 km i 3h 30m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
102.07 km
0.00 km teren
05:56 h
17.20 km/h:
Maks. pr.:51.15 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1323 m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Stefanka
Spacer do Lanckorony i Kalwarii:)
Czwartek, 16 maja 2013 · dodano: 17.05.2013 | Komentarze 0
W nieco większej grupie, co nadało wycieczce nieco inny koloryt:)Ale ponieważ opanowało mnie lenistwo, opisu nie będzie.
Kilka zdjęć z wypadu:
Kategoria ARCHITEKTURA DREWNIANA, MAŁOPOLSKA, Pstryki, Wypady tu i ówdzie, >100
Dane wyjazdu:
173.16 km
0.00 km teren
08:13 h
21.07 km/h:
Maks. pr.:63.39 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1731 m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Stefanka
Nowy Targ - Pieniny - Kraków
Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 0
Trasę umyślił ten wysoko stawiający poprzeczki Pan i wyglądała mniej więcej takDzień zaczyna się wcześnie, bo budzik już o 3:43 wyrywa nas ze snu - rozklejamy więc zmęczone i niewyspane oczęta i przygotowujemy się na pociąg do Nowego Targu. Nadzieje na odespanie w przedziale brakujących godzin snu, szybko gasną. Jazda polską koleją jest nie lada wyzwaniem, więc nie tylko wysiadamy bez zmrużenia powiek, ale i z kontuzją na koncie.
Po zrobieniu zapasów żywności ruszamy drogą 969 w stronę jeziora Czorsztyńskiego, odbijając na Dębno i Niedzicę. Za Frydmanem dwa podjazdy (kolejno 8 i 9%), z których roztacza się ładna panorama na jezioro i okalające je wzgórza.
Górski pejzaż© rudzisko
Widok na wieś Frydman i jezioro Czorsztyńskie© rudzisko
Czorsztyński krajobraz© rudzisko
Potem już z górki do samej Niedzicy, gdzie do naszej trzyosobowej grupy ma dołączyć Krzysiek. Pogoda na razie nie czaruje, powietrze jest wilgotne i ciężkie, góry spowite są mgłą, a widoczność ruin Czorsztyńskiego zamku nieco nieostra. Okolicy jednak nie można odmówić malowniczości nawet w takich warunkach i pomimo atrakcyjnej perspektywy solidnego rozpędzenia się, zatrzymujemy się na zdjęcia.
Z dwóch zamków po przeciwległych stronach jeziora, to właśnie Czorsztyn wpisuje się w polską historię. Zbudowany w XIII w. strzegł południowych rubieży Polski przy ważnych szlakach handlowych i dyplomatycznych na sąsiednie Węgry, a jego strategiczne ulokowanie pozwalało na kontrolę znacznych terenów doliny Dunajca. Zamek zyskiwał na wadze od czasów Kaziemierza Wielkiego do XVII w. Wiek XVIII okazał się dla budynku dość ciężki - w latach 30. natarły na niego wojska kozackie, pod koniec wieku od uderzenia pioruna spaliły się dachy. Obecnie po monumentalnym średniowiecznym zamku pozostały malownicze ruiny, udostępnione do zwiedzania.
Krajobraz z widokiem na Czorsztyn© rudzisko
Znajdujący się na przeciwległym brzegu jeziora zamek Dunajec w granicach Polski znajduje się zaledwie od 90 lat., a aż do 1945 był własnością rodów węgierskich.
Ta średniowieczna warownia była kilkakrotnie rozbudowywana, a swój renesansowy charakter zawdzięcza przebudowie dokonanej przez Jerzego Horvátha.
Wedle legendy w zamku schronili się Inkowie, ukrywając w jego murach do dziś nieodnalezione skarby.
Obecnie w zamku mieści się muzeum.
Zamek w Niedzicy© rudzisko
Wejście na dziedziniec zamku w Niedzicy© rudzisko
Na zamkowym dziedzińcu© rudzisko
Dziedziniec zamkowy w Niedzicy© rudzisko
Odpoczynek pod zamkiem© rudzisko
W Niedzicy znajduje się też zabytek architektury drewnianej - pochodzący z XVIII w. piętrowy spichlerz, będący unikatem w skali całego Podtatrza.
Spichlerz w Niedzicy© rudzisko
Okno spichlerza© rudzisko
Z Niedzicy kierujemy się na Słowację w stronę Czerwonego Klasztoru, gdzie znajduje się pochodzący z XIV w. warowny klasztor.
Słowacki Spisz© rudzisko
Czerwony klasztor© rudzisko
Spod Czerwonego Klasztoru aż do Szczawnicy prowadzi wzdłuż Dunajca szutrowy pieszo-rowerowy szlak turystyczny. Wciskający się między góry spokojny nurt rzeki tworzy widok niezwykły, żeby nie powiedzieć baśniowy:)
Chmury powoli zaczynają się rozrzedzać odsłaniając stopniowo niebo, jednak temperatura dalej nie pozwala się zdecydować, czy jechać na krótko, czy chronić uczy, dłonie i szyję przed chłodnym powietrzem.
Ustępy skalne na ścieżce pieszo-rowerowej wzdłuż Dunajca© rudzisko
Szlak turystyczny w Pieninach© rudzisko
Pieniński krajobraz© rudzisko
W Krościenku nad Dunajcem wracamy na dość ruchliwą drogę 969, z której odbijamy po około 20 kilometrach, kierując się na Zabrzeź.
Rozpoczynamy dość długi podjazd i zarazem wyjazd na najwyższą wysokość dzisiejszej wycieczki. Nagrodą za sprawne pokonanie podjazdu jest roztaczająca się ze szczytu panorama z widokiem na znajdujący się w Beskidzie Wyspowym Luboń Wielki i przepyszny konserwowy piknik z pomarańczą na deser:)
Na podjeździe© rudzisko
Wiosenny krajobraz© rudzisko
Sielski krajobraz© rudzisko
Widok na Luboń Wielki© rudzisko
Krajobraz Zalesia© rudzisko
Domek prawie na prerii© rudzisko
Drogowy piknik z konserwą© rudzisko
Wiosenne spojrzenie na góry© rudzisko
Panorama z Zalesia z Luboniem Wielkim© rudzisko
Przez Nowe Rybie docieramy do Kamionnej, gdzie gościmy u Agi, serwującej nam kanapki i ciasto:)
Okolice Nowego Rybia© rudzisko
Odcinek od Nowego Rybia do Krakowa nie jest już tak widokowy i praktycznie pokrywa się z odbytą przez nas około tygodnia temu trasą. Do Krakowa docieramy około 22.
Kategoria >100, ARCHITEKTURA DREWNIANA, MAŁOPOLSKA, Pstryki, ZAMKI I PAŁACE
Dane wyjazdu:
130.94 km
0.00 km teren
06:19 h
20.73 km/h:
Maks. pr.:63.39 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1699 m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Stefanka
Zasłużone majowe słońce
Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 2
Solidny rozjazd w doborowym towarzystwie. Piękna pogoda, dobry wiatr i lekki rower:)Majowy krajobraz© rudzisko
Limanowski krajobraz© rudzisko
Widok na Kostrzę© rudzisko
Kategoria Wypady tu i ówdzie, Pstryki, MAŁOPOLSKA, >100
Dane wyjazdu:
181.99 km
0.00 km teren
08:53 h
20.49 km/h:
Maks. pr.:51.63 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1633 m
Kalorie: kcal
Rower:Cyco Fitness
Akcja ewakuacja - Czeska majówka (dzień 5)
Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 6
Rano budzi nas siąpiący deszcz, więc nawet jak na nas tempo wyruszenia z pola namiotowego jest mozolne. Wyruszamy około 10:30 (mimo, że wstaliśmy o 7) trasą rowerową w stronę Hermanovic, która należałaby do bardzo malowniczych, gdyby nie ponura, deszczowa aura.Trasa rowerowa w Jesenikach w mokrym obiektywie© rudzisko
Kawałek za Hermanovicami skręcamy w boczną drogę, która okazuje się być dziurawym traktem pnącym się w górę we mgle. Termometr wskazuje 5,7 stopnia celcjusza, maksymalna temperatura dnia to 8,5 stopnia.
Boczna droga między Hermanovicami a Petrovicami© rudzisko
Mglisty krajobraz© rudzisko
Chwilę później rozpoczynamy długi zjazd wzdłuż rzeki. Odcinek pomiędzy Jindrichovem a Osoblahą należy do bardzo malowniczych - wielkie połacie falujących, zielonych pól, drogi wiodące wśród drzew i niewielki ruch. Jednym słowem rowerowy raj:) No, może nie przy takiej pogodzie...
W zamokniętym obiektywie© rudzisko
Czeskie krajobrazy© rudzisko
Zaczyna coraz mocniej padać, nasze rzeczy są już porządnie przemoczone. Rozważamy różne opcje, część uzależniamy od planów Pawła, okazuje się jednak, że nie są zbieżne z naszymi. Decydujemy zrezygnować z dalszego zwiedzania i skierować się w stronę jakieś stacji i część trasy pokonać pociągiem. Telefoniczna nawigacja przegrywa z deszczem. Mój telefon przestał reagować na próby wybrania numeru, Mateuszowi szybko psuje się wyświetlacz, próbuje więc skontaktować się "na czuja" z bratem. Głośnik też szwankuje, więc z przekazywanych informacji wyławia co drugie słowo. Decyduje, że podjedziemy do Raciborza, skąd mamy pociąg do Rybnika, a później do Katowic, skąd liczymy złapać jakiś pociąg do Krakowa. Wiatr nam sprzyja, więc trasę pokonujemy w miarę sprawnie, jednak w Raciborzu mamy problem z dotarciem na dworzec - odbywa się jakiś bieg i ulice są pozamykane (biegaczom też pewnie pogoda dała w kość). Docieramy na dworzec chwilę po odjeździe pociągu do Rybnika, na kolejny musimy czekać około 40 min. Jest podstawiony, więc zdejmujemy sakwy, wnosimy rowery i staramy się w miarę możliwości przebrać w suche ubrania. Na liczniku mamy 92km.
Docieramy do Rybnika, gdy z peronu odjeżdża pociąg do Pszczyny. Pokornie czekamy na odjeżdżający za godzinę pociąg do Katowic. Na kilkanaście minut przed odjazdem na dworzec wmaszerowuje kordon policji, który uświadamia nam, że jeśli chcemy dostać się do Katowic tym pociągiem, musimy zrobić to upchnięci jak sardynki ze stadem nabuzowanych kibiców, albo poszukać innej opcji. Decydujemy się poczekać kolejne 50 min i pojechać do Pszczyny, skąd ruszymy rowerami do domu. Do Pszczyny docieramy o godzinie 21:20 - przejechanie 45 km zajęło nam ponad 4 godziny...
Deszcz zamienia się w mżawkę i po kilku kilometrach nawet się rozgrzewamy. Wielowarstwowa woreczkowo-skarpetkowa izolacja doskonale się sprawdza i jedzie się zdecydowanie lepiej, niż w dzień. Wiatr znacznie podnosi tempo jazdy, wreszcie jakaś siła przyrody nie działa przeciwko nam. W Zatorze skręcamy na krajową 44, która o tej porze jest zupełnie pusta. Liczymy na to, że uda nam się kupić coś do jedzenia i picia na jakiejś stacji. Zostały nam resztki wody, jeden serek topiony i garstka musli, które dość szybko skonsumowaliśmy. Na próżno szukamy stacji - każda jedna zamknięta. Na otwartą natrafiamy dopiero za Skawiną (czyli po ponad 70 km od Pszczyny), kupujemy trochę słodyczy i nestea i kierujemy się do domu. Docieramy około godziny 2:30. To był bardzo długi dzień...
Kategoria Czeska majówka 2013, Pstryki, >100
Dane wyjazdu:
79.93 km
0.00 km teren
05:23 h
14.85 km/h:
Maks. pr.:53.14 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:2124 m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Stefanka
Pradziad - Czeska majówka (Dzień 4)
Czwartek, 2 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 1
Wyjazd z noclegowni© rudzisko
Wyruszamy standardowo około 9:30. Zaczynamy od krótkiego podjazdu, po czym dość długi zjazd w kierunku sztucznego jeziora na rzece Moravice. Zatrzymujemy się na kilka zdjęć i ruszamy drogą po prawej stronie jeziora na północny zachód.
Postój na zaporze w Svetanovicach© rudzisko
Jezioro na rzece Morvice© rudzisko
Droga to wznosi się, to znów opada, malowniczo wijąc się wśród pól. Pierwszy raz zdarza nam się jechać kiepskiej jakości asfaltem, ale nie przeszkadza nam to zupełnie, w poruszaniu się naszym żółwim tempem.
Malownicze aleje na Morawach© rudzisko
Po obu stronach drogi ciągną się pola z pasącym się nań bydłem szkockim. Budzimy podobne zainteresowanie w zwierzętach, jak i one w nas:)
Szkockie bydło© rudzisko
Szkockie bydło© rudzisko
Podjazdy sprawiają, że robi się cieplej, ubrania krępują ruchy i ograniczają swobodę, więc skracamy znacznie nogawki i rękawki.
Falujące drogi Północnych Moraw© rudzisko
Deszczowy krajobraz© rudzisko
Ścigający nas skutecznie deszcz© rudzisko
Około godziny 12 zaczyna dość solidnie padać. Dokujemy się pod wiatą na boisku do piłki nożnej w Razowej, gdzie mamy nadzieję przeczekać deszcz. Jemy płatki, chwilę leniuchujemy, jednak po godzinie postanawiamy się ubrać solidniej i ruszyć w dalszą drogę na przekór pogodzie. Chwilę jedziemy w deszczu, później nieco się rozpogadza. Docieramy do Bruntal, gdzie zatrzymujemy się w Kauflandzie, aby uzupełnić niedobory pożywienia, a w międzyczasie znów zaczyna siąpić deszcz.
Za Bruntal odbijamy na mniejszą drogę w kierunku Starego Mesta, rozpoczynając powolny jednostajny podjazd i ponownie skracając odzienie. Za Starą Rudną droga zaczyna robić się odrobinę stromsza. Przed samym rozjazdem na Karlovą Studankę krótki zjazd i rozpoczynamy zasadniczy podjazd pod Pradeda. Na znaku widnieje informacja o 12% nachylenia na odcinku 6km. Droga ma bardzo dobrą nawierzchnię, jednak znajduje się na niej mnóstwo żwiru, którego pozbawione są jedynie dwa wąskie paski pozostawione przez koła samochodów i autobusów. Droga jest otwarta dla ruchu osobowego, co sprawia, że co jakiś czas trzeba zjeżdżać na pobocze.
Mijamy też kilka grupek turystów, część z nich to Polacy, na trasie jesteśmy jednak jedynymi rowerzystami.
Drogę często zasnuwa mgła, niepokoimy się o widoczność na górze, szczególnie, że jest już sporo po 17, a na szczyt dotrzemy pewnie po 18.
Mglisty podjazd pod Pradziada© rudzisko
Za hotelem Ovcarna jest krótki zjazd i krótki odcinek o dużo większym nachyleniu. Przy redukcji na najlżejsze przełożenie spada mi łańcuch, wpychając się pomiędzy kasetę o szprychy. Uciekają więc kolejne cenne minuty na manipulacjach przy rowerze.
Widok na Pradziada spod Ovcarnej© rudzisko
Wieża transmisyjna na Pradziadzie© rudzisko
Wzdłuż drogi leży śnieg, podobnie jak na okolicznych wzgórzach.
Jeseniki we mgle© rudzisko
Górski krajobraz Jeseników© rudzisko
Stąd przybyliśmy© rudzisko
Mgła jest na tyle gęsta, że pod koniec ledwie widzę drogę. Na szczyt dojeżdżam około 18:45 i postój rozpoczynam od ubrania się w odpowiedniejszy do warunków strój.
Pradziad i Stefanka© rudzisko
Chwilę później zjawia się Mateusz, który łowił kadry nieco niżej z lepszym powodzeniem. Chcemy nagrać filmik ze zjazdu, więc prawie kwadrans spędzamy na mocowaniu statywu na kierownicy. Ostatecznie aparat jest zbyt ciężki, a podczas zjazdu zbyt wyboiście na takie zabawy i asekuracyjnie zdejmujemy aparat - z filmiku nici.
Wieczorny widok spod Pradziada© rudzisko
Na zjeździe trzeba uważać na drobne kamyczki, siąpiący deszcz też nie pozwala na rozwinięcie przyjemnej prędkości, jednak dość szybko docieramy do Karlovej Studanki - malowniczej miejscowości uzdrowiskowej. Kurort robi niemałe wrażenie, jednak zmierzch nie pozwala na sfocenie go:(
Pobieżne spojrzenie na Karlovą Studankę© rudzisko
Zjeżdżamy jeszcze kawałek próbując znaleźć jakieś miejsce noclegowe pod dachem, ostatecznie zatrzymujemy się przed Vrbnem pod Pradedem na polu kampingowym.
IDŹ DO NASTĘPNEGO DNIA
Kategoria Czeska majówka 2013, Pstryki
Dane wyjazdu:
72.32 km
0.00 km teren
05:08 h
14.09 km/h:
Maks. pr.:49.75 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1523 m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Stefanka
Czeska majówka D3
Środa, 1 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 3
Noc nie należała do najlepszych. Podłoże twarde i nierówne, a uderzający w tropik deszcz wytrącał co chwilę ze snu. Wstajemy około godziny 7, jednak zwinięcie obozu i poranna toaleta zajmuje nam aż 2,5h.Mgła spowija szczelnie otaczające nas wzgórza, a ponurości dopełnia siąpiący deszcz. Krajobraz, który dzień wcześniej oczami wyobraźni fotografowałam w słońcu, teraz wygląda tak:
Poranny krajobraz z drogą© rudzisko
Stamper we mgle© rudzisko
Wracamy w stronę miejscowości Hukvaldy, gdzie zamierzamy obejrzeć jedne z największych ruin w Czeskich Morawach i skonsumować śniadanie w malowniczym otoczeniu. Nachylenie terenu weryfikuje jednak moje plany i organizm szybko domaga się zapomogi. Jemy więc szybkie śniadanie i ruszamy na podbój murów. Podjazd jest dość stromy, a ruiny XIII-wiecznego zamku skryte są w gęstwinie drzew. Ciężko je ująć w kadr, widoczność też pozostawia wiele do życzenia.
Wejście do zamku w Hukvaldach© rudzisko
Brama zamku w Hukvaldach© rudzisko
Ruiny można zwiedzić za 80 koron czeskich, jednak my skłaniamy się raczej ku penetracji otaczającego je parku. Wiosenne aleje we mgle wyglądają niezwykle malowniczo, zaś korzenie okalających je drzew tworzą fantazyjne kształty:
Ogromne korzenie drzew w parku "Hukvaldská obora"© rudzisko
Wyjeżdżamy z parku po godzinie 11 i kierujemy się w stronę Štramberk. Prowadzi nas niezwykle malowniczy szlak rowerowy nr 502 - możemy sobie jedynie wyobrażać, jak pięknie byłoby tu przy lepszej pogodzie.
Morawska droga© rudzisko
Mgielnie i wiosennie© rudzisko
Malownicza trasa rowerowa nr 502, Morawy Północne© rudzisko
Do Štramberk docieramy około godziny 13. To niewielkie miasteczko zwane jest "Morawskim Betlejem" przez wzgląd na malownicze położenie, jak i unikatową, historyczną zabudowę. Wzdłuż ulic prowadzących do rynku zachowały się XVIII i XIX-wieczne domy wołoskie, zbudowane z drewna na wysokiej kamiennej podmurówce.
Stamper w Stramberku:)© rudzisko
W miasteczku nie brak stromych, brukowanych uliczek, które nadają mu niesamowity klimat, stanowią też dla duetu ja+rower lekkie utrapienie. Atmosfera miejsca wynagradza jednak trud wspinania się po nierównym trakcie.
Brukowana uliczka w Stramberk© rudzisko
Historyczna zabudowa miasteczka Stramberk© rudzisko
Stramberk, historyczna zabudowa miasta© rudzisko
Nad miastem dominują dwie wieże. Jedną z nich jest kościelna dzwonnica z drewnianym krużgankiem i cyferblatem zegara, będąca pozostałością gotyckiej budowli sakralnej.
Stara wieża - dzwonnica kościoła. Bartholomew, Sztramberk© rudzisko
Druga z nich, zwana Trubą, stanowi pozostałość XIII-wiecznego zamku. Górując nad barokową zabudową miasta, stanowi wizytówkę regionu, jednak dziś skryła się naszym oczom we mgle i na zdjęciach wyziera zza budynków jak duch.
Na rynku kupujemy w piekarni lokalną atrakcję - "stramberskie uszy", wypiekane słodkie ciastka piernikowe o korzennym smaku z rozmaitą posypką, które wedle legendy w nazwie i w kształcie nawiązują do wydarzeń najazdu tatarskiego w 1241 r. Miasto zdołało uchronić się przed armią wroga zatapiając jego obóz wodą wypuszczoną ze zbiorników. Wśród pozostałości obozu odnaleziono ponoć wór pełen uszu "niewiernych", który miał przed chanem świadczyć o zwycięstwie jego wojsk.
Posileni lokalnym przysmakiem wyjeżdżamy ze Stramberku i kierujemy się na wschód w stronę Novego Jicina, nadal podążając trasą rowerową 502.
Miasto z uporządkowanym rozkładem dzielnic i dużym, geometrycznym rynkiem leży w regionie śląsko-morawskim i stanowi przykład pięknej równowagi pomiędzy uprzemysłowieniem, a pielęgnacją historycznej zabudowy.
Rynek w Nowym Jiczynie© rudzisko
Postój na rynku w Novym Jicinie© rudzisko
Dość duży plac rynkowy (Masarykova náměstí) okalają kamienice z podcieniami, a na jego wschodnim i południowym rogu wznoszą się dwie dominujące budowle. Jedną z nich stanowi renesansowa bryła ratusza, pochodząca z XVI w, odrestraurowana w 1929-1930. Budynek z prostą fasadą zdobi wieża w kształcie graniastosłupa ozdobiona tarczą zegarową i krużgankiem.
Fontanna na rynku w Nowym Jiczynie© rudzisko
Przeciwległą stronę pierzei wieńczy wieża barokowej katedry Wniebowstąpienia Panny Marii.
Nowojiczyński rynek© rudzisko
Przez wzgląd na ilość zabytkowych budynków rynek objęty jest Miejskim rezerwatem zabytkowym. Wśród nich można wymienić choćby budynek Starej Poczty z arkadową loggią, pochodzący z 1563r. i goszczący w swych murach m.in. cara Aleksandra I, czy Suworowa.
Dom mieszczański nr 42 również pochodzi z czasów odrodzenia. Zwany jest Domem pod Białym Aniołem (Dům U Bílého anděla), a w jego murach nieprzerwanie od prawie 300 lat mieści się apteka. Jego niebieska fasada misternie zdobiona białymi gzymsami sprawia wrażenie nieco nie pasującej do stonowanej zabudowy starego miasta.
Rynek w Nowym Jiczynie© rudzisko
Nowy Jiczyn nazywany jest też miastem kapeluszy, co nawiązuje do tradycji produkcji nakryć głowy już od XIX w, kiedy powstała tu do dziś działająca fabryka Tonak. Obecnie ekspozycję kapeluszy można obejrzeć w muzeum kapeluszy mieszczącym się w zamku nieopodal rynku. Podobnie jak renesansowe kamienice na rynku Žerotínský zámek zawdzięcza swój wygląd rodzie z Žerotína, który przebudował gotycką twierdzę na renesansową rezydencję.
Zamek Žerotínský© rudzisko
Z Nowego Jiczyna kierujemy swe koła w stronę Starego Jiczyna. Rezygnujemy z podjazdu na wieńczące szczyt ruiny, mając świadomość, że roztaczająca się stamtąd panorama skryta będzie pod grubą warstwą mgły.
Przed Jesenikiem nad Odrou robimy żywieniowy postój, jednak wiatr szybko wypędza nas z ławeczki.
Kościół w Jeseniku nad Odrou© rudzisko
Obóz rozbijamy w lasku przed Svatonoviami już koło 18:30.
IDŹ DO NASTĘPNEGO DNIA
Kategoria ARCHITEKTURA DREWNIANA, Czeska majówka 2013, Pstryki, ZAMKI I PAŁACE
Dane wyjazdu:
85.40 km
0.00 km teren
04:31 h
18.91 km/h:
Maks. pr.:63.97 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1562 m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Stefanka
Bielsko-Cieszyn-Hukvaldy. Czeska majówka D2
Wtorek, 30 kwietnia 2013 · dodano: 12.05.2013 | Komentarze 2
Liczyliśmy na to, że trasa prowadząca wzdłuż drogi S1, będzie dość łatwym i szybkim sposobem na dostanie się do Cieszyna. W rezultacie czekało na nas około 30 km dość stromych ścianek, z których niektóre można było pokonać siłą rozpędu, część jednak wiązała się z mozolnym kręceniem na niskich biegach. Chmury, które rano znacznie opóźniły nasz wyjazd, teraz się rozeszły, odsłaniając przygrzewające słońce.
Znęceni znakami informacyjnymi zbaczamy nieco z trasy, kierując się w stronę zabytkowej skoczowskiej starówki. Rynek w Skoczowie nie robi na nas specjalnego wrażenia, zapewne znajdujące się w zenicie słońce ma w tym swój udział.
Ruszamy więc dalej do Cieszyna, a im bliżej tego przygranicznego miasta, tym większy ruch.
W drodze do Cieszyna© rudzisko
Na rynek dojeżdżamy około 14:30 i wpierw kierujemy się w stronę Informacji Turystycznej celem zdobycia jakowyś łupów i przystajemy na rynku.
Rynek w Cieszynie© rudzisko
Uporządkowany prostokątny plac rynkowy z usytuowaną na środku studnią z figurą św. Floriana okalają kamienice z czasów renesansowych i barokowych. Miasto kilkakrotnie trawione pożarami odbudowywało się w coraz to nowym kształcie, zastępując drewniane budynki renesansowymi kamienicami z podcieniami, te z kolei barokowymi, a potem klasycystycznymi.
W pierzejach zachodniej i wschodniej zachowały się arkadowe pozostałości renesansowych zabudowań na poziomie piwnic i parteru, jednak całościowy wygląd fasady nadany został w XIX i XXw i style tych epok najbardziej widoczne są na cieszyńskim starym mieście.
Cieszyński rynek© rudzisko
Rowerzyści:)© rudzisko
Rynek w Cieszynie raz jeszcze© rudzisko
Chwilę spędzamy na rynku, jednak przeszkadza nam tłok - właśnie dziś rozpoczyna się festiwal filmowy Kino na granicy - a także przypiekające słońce, mające na brukowanym placu wielkie pole do popisu. Podążamy więc w stronę Góry Zamkowej, zahaczając o kantor na urokliwej ulicy Głębokiej, okalanej wysokimi kamienicami z przełomu XIX i XXw.
Cieszyńska ulica© rudzisko
Ulica Głęboka w Cieszynie© rudzisko
Na wzgórzu zamkowym znajduje się niewielki, ale dość malowniczy park, wśród których natrafiamy na zabytki piastowskiego Cieszyna.
Do najważniejszych (nie tylko w skali miasta) należy rotunda św. Mikołaja, stanowiąca kaplicę zamkową i kościół grodowy. Jako przykład najstarszego budownictwa polskiego, jej wizerunek widnieje na banknocie o nominale 20zł.
Kościół św. Mikołaja w Cieszynie© rudzisko
Pozostałości zamku jest niewiele, jednak świetnie zachowana gotycka Wieża Piastowska pozwala wyobrazić sobie majestat stojącej tu kiedyś budowli.
Wieża Piastowska w Cieszynie© rudzisko
Wieża Piastowska w Cieszynie© rudzisko
Kościół parafialny Najświętszego Serca Jezusowego, Czeski Cieszyn© rudzisko
Miasto bez wątpienia posiada swój klimat, który należałoby odkryć w bardziej zacisznym okresie, powłóczyć się wśród zabytkowych uliczek w porze zmierzchu, poprzechadzać nad Olzą, poszukać śladów piastowsko-habsburskiego panowania nad miastem i czerpać z czesko-polskiego dualizmu miasta.
Czas jednak ruszyć w dalszą drogę, a wcześniej jeszcze zaopatrzyć się w prowiant na wypadek ewentualnego dnia 1 maja wolnego od handlu w Czechach. Jedziemy więc na poszukiwania Kauflandu, w którym robimy niewielkie zakupy i rozstajemy się z Pawłem, z którym mieliśmy przyjemność przejechać około 40 km.
Wydostajemy się z polskiej strony Cieszyna i wszystko się jakby uspokaja. Postanawiamy szybko wyjechać z miasta i skierować się na Frydek Mistek i dalej na Hukvaldy. Przed Tranovicami zatrzymujemy się w lasku na przekąskę i fotografuję przed chwilą pokonany zjazd:
Widok na Horní Žukov© rudzisko
Chwilę później zmuszeni jesteśmy zatrzymać się kolejny raz, bo wymienić dętkę w tylnym kole Mateusza. Przyczyną dzisiejszej i wczorajszej dziury w dętce jest źle przyklejona taśma na obręczy koła, która powoli, acz skutecznie przecierała gumę.
Widok z przystanku we wsi Horní Tošanovice© rudzisko
Gdy wyruszamy po akcji ratunkowej jest już 18, a my na liczniku mamy ledwie 53 km. Szczęściem do Frydka jest sporo z górki, więc szybko tam docieramy i kierujemy się dalej w stronę Hukvaldów, gdzie zamierzamy przenocować, aby jutro obejrzeć jedne z największych ruin zamkowych na Morawach. Poszukiwania trochę trwają, ostatecznie rozbijamy się na polu w malowniczej okolicy kawałek za Hukvaldami.
IDŹ DO NASTĘPNEGO DNIA
Kategoria Czeska majówka 2013, GÓRNY ŚLĄSK, Pstryki
Dane wyjazdu:
108.73 km
0.00 km teren
06:02 h
18.02 km/h:
Maks. pr.:57.92 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1729 m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Stefanka
W stronę Czech D1
Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 3
O 15 jesteśmy umówieni w Wadowicach z Pawłem. Plan oczywiście dla nas niemożliwy, bo koło 12 jeszcze jesteśmy w trakcie pakowania. Wreszcie udaje nam się wyruszyć, kierując się na bulwary i Skawinę, później na Stanisław Duży i dalej do Wadowic. Trasa jest widokowa, w Stanisławie biegnie głównie grzbietem wzgórza, roztaczając widoki na sielski krajobraz. Spotykamy się z Pawłem i kierujemy się w stronę Wieprza, gminy do zaliczenia dla Mateusza. Tam robimy chwilę postoju, po czym kolejną chwilę na wymianę dętki w tylnym kole Mateusza.
Główny punkt programu ma miejsce około 90 km - jest to podjazd na przełęcz Przegibek między Porąbką, a Bielskiem-Białą. Droga od strony Porąbki nie ma najlepszej nawierzchni, można rzec, że jest dość fatalna, a na samej przełęczy nie roztaczają się żadne widoki, co nieco mnie rozczarowuje, szczęściem zjazd do Bielska jest o wiele lepszy, więc rekompensuje to nieco brak widoków.
Nocujemy u Pawła, a jutro wyruszamy w stronę Czech:)
Beskid mały© rudzisko
Beskidzki pejzaż© rudzisko
Beskidzki pejzaż© rudzisko
Beskidzki pejzaż© rudzisko
Beskidzkie landszafty© rudzisko
Beskidzki krajobraz© rudzisko
Beskidzki pejzaż© rudzisko
IDŹ DO NASTĘPNEGO DNIA
Kategoria MAŁOPOLSKA, Pstryki, Czeska majówka 2013, >100
Dane wyjazdu:
61.14 km
6.85 km teren
03:49 h
16.02 km/h:
Maks. pr.:51.22 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Cyco Fitness
Pieskowa Skała
Wtorek, 23 kwietnia 2013 · dodano: 23.04.2013 | Komentarze 1
Gdyby ktoś chciał odwiedzić Ojców w środku tygodnia, aby ominąć rzeszę turystów, to może się natknąć na prawdziwe oblężenie szkolnowycieczkowe, jak nam się to zdarzyło dzisiaj. Mimo wszystko pogoda była piękna, towarzystwo również, a nawet miłe:DKilka zdjęć w pełnym słońcu:
Pieskowa Skała© rudzisko
Mury obronne zamku w Pieskowej Skale© rudzisko
Takie dziwne kolory© rudzisko
Na dziedzińcu...© rudzisko
Fragmentarycznie...© rudzisko
A w górze...:)© rudzisko
Zamek w Pieskowej Skale© rudzisko
Kategoria Pstryki, Wypady tu i ówdzie
Dane wyjazdu:
94.67 km
0.00 km teren
04:46 h
19.86 km/h:
Maks. pr.:62.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:Czarna Stefanka
Spotkanie po latach:)
Sobota, 20 kwietnia 2013 · dodano: 21.04.2013 | Komentarze 0
Oczywiście ze wszystkich dni ostatnimi czasy, nasze wolne musiało wypaść w ten najbardziej ponury... Nie ma jednak co narzekać, bo nie padało, wiatr przeciwny specjalnie nie był, a i świat jakby odrobinę zieleńszy:)Malownicza aleja z dziurawą nawierzchnią© rudzisko
Kategoria Pstryki