Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rudzisko z miasteczka Glinka/Kraków. Mam przejechane 19163.63 kilometrów w tym 295.03 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rudzisko.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

>100

Dystans całkowity:2707.51 km (w terenie 39.22 km; 1.45%)
Czas w ruchu:141:31
Średnia prędkość:19.13 km/h
Maksymalna prędkość:67.30 km/h
Suma podjazdów:19009 m
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:123.07 km i 6h 25m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
122.16 km 0.00 km teren
06:23 h 19.14 km/h:
Maks. pr.:42.31 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Powrót do rzeczywistości...

Wtorek, 30 lipca 2013 · dodano: 30.07.2013 | Komentarze 0

Trasa z Długiego Kątu do Rzeszowa na pociąg. Nie powalała ani pogoda, ani urodziwość okolicy (monotonnie, płasko, wiatr w większości przeciwny, momentami padający deszcz), ale w Rzeszowie udało nam się natknąć na Tour de Pologne i przy okazji wpadło kilka gmin:)

Dane wyjazdu:
202.19 km 1.10 km teren
09:14 h 21.90 km/h:
Maks. pr.:53.14 km/h
Temperatura:32.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Po paszport

Poniedziałek, 22 lipca 2013 · dodano: 22.07.2013 | Komentarze 0

Wczoraj zaszła mała zmiana planów i zamiast polskiej ściany wschodniej postanowiliśmy ze Stamperem i Pawłem uderzyć na bardziej "dziki" wschód czyli ukraińskie Podole. Paweł nie wziął ze sobą paszportu, więc trzeba było tranzytowo śmignąć na trasie Kraków-Bielsko Biała-Kraków. Pobiłam przy okazji swój dotychczasowy rekord dystansu, wreszcie mogę się pochwalić "dwójką" z przodu ;-p.

Na trasie największym naszym wrogiem był upał a wieczorem komary, poza tym było spoko, nawet za bardzo się nie zmęczyłam ;-0.

Mapka z trasy może pojawi się jutro z rana, choć nie wiem czy będzie czas na takie pierdoły bo musimy się popakować na pociąg do Przemyśla.

Dane wyjazdu:
102.68 km 0.00 km teren
05:07 h 20.07 km/h:
Maks. pr.:55.85 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rudno samotnie

Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 07.07.2013 | Komentarze 0

Z nikłą nadzieją na złapanie widoków w Czułowie... Na koniec jeszcze wizyta na rynku, aby pierwsza samotna setka była setką:)

Trasa wyglądała tak na mapie


a tak wyszła na zdjęciach:

Kościółek w Głuchówkach

Kościółek w Głuchówkach

Zamek Tęczyn

Kościół w Morawicy w dziwnej perspektywie

Tyniec, opactwo Benedyktynów

Wawel, wieża

Klasztor Franciszkanów, Kraków

Dane wyjazdu:
102.07 km 0.00 km teren
05:56 h 17.20 km/h:
Maks. pr.:51.15 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1323 m
Kalorie: kcal

Spacer do Lanckorony i Kalwarii:)

Czwartek, 16 maja 2013 · dodano: 17.05.2013 | Komentarze 0

W nieco większej grupie, co nadało wycieczce nieco inny koloryt:)
Ale ponieważ opanowało mnie lenistwo, opisu nie będzie.


Kilka zdjęć z wypadu:























Dane wyjazdu:
173.16 km 0.00 km teren
08:13 h 21.07 km/h:
Maks. pr.:63.39 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1731 m
Kalorie: kcal

Nowy Targ - Pieniny - Kraków

Wtorek, 14 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 0

Trasę umyślił ten wysoko stawiający poprzeczki Pan i wyglądała mniej więcej tak


Dzień zaczyna się wcześnie, bo budzik już o 3:43 wyrywa nas ze snu - rozklejamy więc zmęczone i niewyspane oczęta i przygotowujemy się na pociąg do Nowego Targu. Nadzieje na odespanie w przedziale brakujących godzin snu, szybko gasną. Jazda polską koleją jest nie lada wyzwaniem, więc nie tylko wysiadamy bez zmrużenia powiek, ale i z kontuzją na koncie.
Po zrobieniu zapasów żywności ruszamy drogą 969 w stronę jeziora Czorsztyńskiego, odbijając na Dębno i Niedzicę. Za Frydmanem dwa podjazdy (kolejno 8 i 9%), z których roztacza się ładna panorama na jezioro i okalające je wzgórza.

Górski pejzaż © rudzisko



Widok na wieś Frydman i jezioro Czorsztyńskie © rudzisko


Czorsztyński krajobraz © rudzisko


Potem już z górki do samej Niedzicy, gdzie do naszej trzyosobowej grupy ma dołączyć Krzysiek. Pogoda na razie nie czaruje, powietrze jest wilgotne i ciężkie, góry spowite są mgłą, a widoczność ruin Czorsztyńskiego zamku nieco nieostra. Okolicy jednak nie można odmówić malowniczości nawet w takich warunkach i pomimo atrakcyjnej perspektywy solidnego rozpędzenia się, zatrzymujemy się na zdjęcia.
Z dwóch zamków po przeciwległych stronach jeziora, to właśnie Czorsztyn wpisuje się w polską historię. Zbudowany w XIII w. strzegł południowych rubieży Polski przy ważnych szlakach handlowych i dyplomatycznych na sąsiednie Węgry, a jego strategiczne ulokowanie pozwalało na kontrolę znacznych terenów doliny Dunajca. Zamek zyskiwał na wadze od czasów Kaziemierza Wielkiego do XVII w. Wiek XVIII okazał się dla budynku dość ciężki - w latach 30. natarły na niego wojska kozackie, pod koniec wieku od uderzenia pioruna spaliły się dachy. Obecnie po monumentalnym średniowiecznym zamku pozostały malownicze ruiny, udostępnione do zwiedzania.


Krajobraz z widokiem na Czorsztyn © rudzisko





Znajdujący się na przeciwległym brzegu jeziora zamek Dunajec w granicach Polski znajduje się zaledwie od 90 lat., a aż do 1945 był własnością rodów węgierskich.
Ta średniowieczna warownia była kilkakrotnie rozbudowywana, a swój renesansowy charakter zawdzięcza przebudowie dokonanej przez Jerzego Horvátha.
Wedle legendy w zamku schronili się Inkowie, ukrywając w jego murach do dziś nieodnalezione skarby.
Obecnie w zamku mieści się muzeum.



Zamek w Niedzicy © rudzisko


Wejście na dziedziniec zamku w Niedzicy © rudzisko


Na zamkowym dziedzińcu © rudzisko


Dziedziniec zamkowy w Niedzicy © rudzisko


Odpoczynek pod zamkiem © rudzisko


W Niedzicy znajduje się też zabytek architektury drewnianej - pochodzący z XVIII w. piętrowy spichlerz, będący unikatem w skali całego Podtatrza.

Spichlerz w Niedzicy © rudzisko


Okno spichlerza © rudzisko



Z Niedzicy kierujemy się na Słowację w stronę Czerwonego Klasztoru, gdzie znajduje się pochodzący z XIV w. warowny klasztor.

Słowacki Spisz © rudzisko


Czerwony klasztor © rudzisko


Spod Czerwonego Klasztoru aż do Szczawnicy prowadzi wzdłuż Dunajca szutrowy pieszo-rowerowy szlak turystyczny. Wciskający się między góry spokojny nurt rzeki tworzy widok niezwykły, żeby nie powiedzieć baśniowy:)

Chmury powoli zaczynają się rozrzedzać odsłaniając stopniowo niebo, jednak temperatura dalej nie pozwala się zdecydować, czy jechać na krótko, czy chronić uczy, dłonie i szyję przed chłodnym powietrzem.

Ustępy skalne na ścieżce pieszo-rowerowej wzdłuż Dunajca © rudzisko


Szlak turystyczny w Pieninach © rudzisko


Pieniński krajobraz © rudzisko


W Krościenku nad Dunajcem wracamy na dość ruchliwą drogę 969, z której odbijamy po około 20 kilometrach, kierując się na Zabrzeź.
Rozpoczynamy dość długi podjazd i zarazem wyjazd na najwyższą wysokość dzisiejszej wycieczki. Nagrodą za sprawne pokonanie podjazdu jest roztaczająca się ze szczytu panorama z widokiem na znajdujący się w Beskidzie Wyspowym Luboń Wielki i przepyszny konserwowy piknik z pomarańczą na deser:)

Na podjeździe © rudzisko


Wiosenny krajobraz © rudzisko


Sielski krajobraz © rudzisko


Widok na Luboń Wielki © rudzisko


Krajobraz Zalesia © rudzisko


Domek prawie na prerii © rudzisko


Drogowy piknik z konserwą © rudzisko


Wiosenne spojrzenie na góry © rudzisko


Panorama z Zalesia z Luboniem Wielkim © rudzisko


Przez Nowe Rybie docieramy do Kamionnej, gdzie gościmy u Agi, serwującej nam kanapki i ciasto:)

Okolice Nowego Rybia © rudzisko


Odcinek od Nowego Rybia do Krakowa nie jest już tak widokowy i praktycznie pokrywa się z odbytą przez nas około tygodnia temu trasą. Do Krakowa docieramy około 22.

Dane wyjazdu:
130.94 km 0.00 km teren
06:19 h 20.73 km/h:
Maks. pr.:63.39 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1699 m
Kalorie: kcal

Zasłużone majowe słońce

Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 2

Solidny rozjazd w doborowym towarzystwie. Piękna pogoda, dobry wiatr i lekki rower:)

Majowy krajobraz © rudzisko


Limanowski krajobraz © rudzisko


Widok na Kostrzę © rudzisko


Dane wyjazdu:
181.99 km 0.00 km teren
08:53 h 20.49 km/h:
Maks. pr.:51.63 km/h
Temperatura:8.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1633 m
Kalorie: kcal

Akcja ewakuacja - Czeska majówka (dzień 5)

Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 6

Rano budzi nas siąpiący deszcz, więc nawet jak na nas tempo wyruszenia z pola namiotowego jest mozolne. Wyruszamy około 10:30 (mimo, że wstaliśmy o 7) trasą rowerową w stronę Hermanovic, która należałaby do bardzo malowniczych, gdyby nie ponura, deszczowa aura.

Trasa rowerowa w Jesenikach w mokrym obiektywie © rudzisko


Kawałek za Hermanovicami skręcamy w boczną drogę, która okazuje się być dziurawym traktem pnącym się w górę we mgle. Termometr wskazuje 5,7 stopnia celcjusza, maksymalna temperatura dnia to 8,5 stopnia.

Boczna droga między Hermanovicami a Petrovicami © rudzisko


Mglisty krajobraz © rudzisko


Chwilę później rozpoczynamy długi zjazd wzdłuż rzeki. Odcinek pomiędzy Jindrichovem a Osoblahą należy do bardzo malowniczych - wielkie połacie falujących, zielonych pól, drogi wiodące wśród drzew i niewielki ruch. Jednym słowem rowerowy raj:) No, może nie przy takiej pogodzie...

W zamokniętym obiektywie © rudzisko


Czeskie krajobrazy © rudzisko


Zaczyna coraz mocniej padać, nasze rzeczy są już porządnie przemoczone. Rozważamy różne opcje, część uzależniamy od planów Pawła, okazuje się jednak, że nie są zbieżne z naszymi. Decydujemy zrezygnować z dalszego zwiedzania i skierować się w stronę jakieś stacji i część trasy pokonać pociągiem. Telefoniczna nawigacja przegrywa z deszczem. Mój telefon przestał reagować na próby wybrania numeru, Mateuszowi szybko psuje się wyświetlacz, próbuje więc skontaktować się "na czuja" z bratem. Głośnik też szwankuje, więc z przekazywanych informacji wyławia co drugie słowo. Decyduje, że podjedziemy do Raciborza, skąd mamy pociąg do Rybnika, a później do Katowic, skąd liczymy złapać jakiś pociąg do Krakowa. Wiatr nam sprzyja, więc trasę pokonujemy w miarę sprawnie, jednak w Raciborzu mamy problem z dotarciem na dworzec - odbywa się jakiś bieg i ulice są pozamykane (biegaczom też pewnie pogoda dała w kość). Docieramy na dworzec chwilę po odjeździe pociągu do Rybnika, na kolejny musimy czekać około 40 min. Jest podstawiony, więc zdejmujemy sakwy, wnosimy rowery i staramy się w miarę możliwości przebrać w suche ubrania. Na liczniku mamy 92km.
Docieramy do Rybnika, gdy z peronu odjeżdża pociąg do Pszczyny. Pokornie czekamy na odjeżdżający za godzinę pociąg do Katowic. Na kilkanaście minut przed odjazdem na dworzec wmaszerowuje kordon policji, który uświadamia nam, że jeśli chcemy dostać się do Katowic tym pociągiem, musimy zrobić to upchnięci jak sardynki ze stadem nabuzowanych kibiców, albo poszukać innej opcji. Decydujemy się poczekać kolejne 50 min i pojechać do Pszczyny, skąd ruszymy rowerami do domu. Do Pszczyny docieramy o godzinie 21:20 - przejechanie 45 km zajęło nam ponad 4 godziny...
Deszcz zamienia się w mżawkę i po kilku kilometrach nawet się rozgrzewamy. Wielowarstwowa woreczkowo-skarpetkowa izolacja doskonale się sprawdza i jedzie się zdecydowanie lepiej, niż w dzień. Wiatr znacznie podnosi tempo jazdy, wreszcie jakaś siła przyrody nie działa przeciwko nam. W Zatorze skręcamy na krajową 44, która o tej porze jest zupełnie pusta. Liczymy na to, że uda nam się kupić coś do jedzenia i picia na jakiejś stacji. Zostały nam resztki wody, jeden serek topiony i garstka musli, które dość szybko skonsumowaliśmy. Na próżno szukamy stacji - każda jedna zamknięta. Na otwartą natrafiamy dopiero za Skawiną (czyli po ponad 70 km od Pszczyny), kupujemy trochę słodyczy i nestea i kierujemy się do domu. Docieramy około godziny 2:30. To był bardzo długi dzień...



Dane wyjazdu:
108.73 km 0.00 km teren
06:02 h 18.02 km/h:
Maks. pr.:57.92 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1729 m
Kalorie: kcal

W stronę Czech D1

Poniedziałek, 29 kwietnia 2013 · dodano: 06.05.2013 | Komentarze 3



O 15 jesteśmy umówieni w Wadowicach z Pawłem. Plan oczywiście dla nas niemożliwy, bo koło 12 jeszcze jesteśmy w trakcie pakowania. Wreszcie udaje nam się wyruszyć, kierując się na bulwary i Skawinę, później na Stanisław Duży i dalej do Wadowic. Trasa jest widokowa, w Stanisławie biegnie głównie grzbietem wzgórza, roztaczając widoki na sielski krajobraz. Spotykamy się z Pawłem i kierujemy się w stronę Wieprza, gminy do zaliczenia dla Mateusza. Tam robimy chwilę postoju, po czym kolejną chwilę na wymianę dętki w tylnym kole Mateusza.
Główny punkt programu ma miejsce około 90 km - jest to podjazd na przełęcz Przegibek między Porąbką, a Bielskiem-Białą. Droga od strony Porąbki nie ma najlepszej nawierzchni, można rzec, że jest dość fatalna, a na samej przełęczy nie roztaczają się żadne widoki, co nieco mnie rozczarowuje, szczęściem zjazd do Bielska jest o wiele lepszy, więc rekompensuje to nieco brak widoków.
Nocujemy u Pawła, a jutro wyruszamy w stronę Czech:)

Beskid mały © rudzisko


Beskidzki pejzaż © rudzisko


Beskidzki pejzaż © rudzisko


Beskidzki pejzaż © rudzisko


Beskidzkie landszafty © rudzisko


Beskidzki krajobraz © rudzisko


Beskidzki pejzaż © rudzisko


IDŹ DO NASTĘPNEGO DNIA

Dane wyjazdu:
104.13 km 0.00 km teren
05:10 h 20.15 km/h:
Maks. pr.:36.33 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Wożąc się jak królowie....

Niedziela, 3 marca 2013 · dodano: 06.03.2013 | Komentarze 2

Po wczorajszej bytności na kopcu powzięliśmy jakże przebiegły plan: współdziałać z wiatrem i zdobyć Tarnów. Proste. I płaskie.
Oto nasz cel:

Tarnowski rynek © rudzisko


Ale od początku...
Rano obudziło nas słonko, więc wstaliśmy o 7 i czym prędzej wyjechaliśmy koło 10... Eh, ewidentnie należy przemyśleć naszą strategię porannej zbiórki...
Nim zdążyliśmy wyruszyć pogoda jest już mniej pogodna, natomiast zdecydowanie bardziej chmurna. Teoretycznie zgodnie z prognozami, jednak w Krakowie tak rzadko miewamy słoneczną pogodę, że nadzieja mocno tuszuje zaokienną aurę.

Pierwszy przystanek w Niepołomicach i choć miasteczko należy do jednych z bardziej przeze mnie lubianych w Małopolsce, zwiedzamy tylko Biedronkę celem nabycia prowiantu.

Droga, którą pierwotnie zamierzaliśmy przejechać puszczę, stanowi istne lodowisko w sutej wodnej polewie. Szczęściem jest alternatywa - asfaltowa, przejezdna i sucha.
Kierujemy się na Mikluszowice i Majkowice, licząc, że na dzielącej je rzece jest most, bo pomimo, że na widoku z satelity jego zarys jest widoczny, to żaden drogowytyczacz poprowadzić tamtędy naszej trasy nie chciał. Na miejscu okazuje się, że jest to wąska, acz bardzo długa, czerwono-żółta kładka z zawieszoną informacją, że rower należy przeprowadzić, bo wielki brat patrzy. No to idziemy i idziemy i idziemy. Bite 300 metrów długości i niecały metr szerokości.

Mijane wioski wyglądają dość bidnie, a wrażenie potęguje pogoda, która zaczyna nas dopieszczać drobnymi płatkami śniegu. Wiatr, który miał nas pchać, jakoś specjalnego przyspieszenia nie daje.

Zatrzymujemy się w Okulicach pod kościołem z drewnianą dzwonnicą. Obecny wygląd świątyni, klacysystyczny w formie, jest wynikiem projektu z połowy XXw, kiedy postanowiono wybudować nowy budynek w miejsce rozpadającej się budowli austriackiej. Choć sam kościół nie należy do wiekowych, w jego wnętrzu znajduje się XVII-wieczny obraz Matki Bożej oraz dzwon z tego samego okresu.

Kościół w Okulicach © rudzisko


Z Okulic ruszamy w stronę miejscowości Rudy-Rysie. Gdy tylko wjeżdżamy w las kończy się asfalt, a parszywa nawierzchnia błotno-lodowo-piaskowa funduje nam nielada atrakcję. Niebawem (z Biadolin do Łetowic) będziemy mieć powtórkę z rozrywki.

Kolejny kościół fotografujemy w Borzęcinie - rodzinnej miejscowości Słowimira Mrożka. Wioska należy do dosyć rozległych (mierzy 8 km), acz umiarkowanej urody:

Zabudowa Borzęcina © rudzisko


Kamień węgielny pod budowę obecnego kościoła położono w 1612 roku, jednak od tamtego czasu bryła świątyni była wielokrotnie odbudowywana (m.in. na skutek pożaru)i przekształcana (wieżę ukończono w 1922), czemu zawdzięcza eklektyczność formy i detali. Leżąc tuż nas wodami rzeki Uszawicy, kościół jest naprawdę malowniczy.

Kościół w Borzęcinie © rudzisko


W Bielczy natykamy się na kolejny eklektyczny kościółek, pochodzący z początków XX w.

Kościół w Bielczy © rudzisko


Kościół w Bielczy © rudzisko


W okolicach Biadolin robimy drugi spożywczy przystanek, po czym Wielką Drogą Królewską kierujemy się na Łętowice.
Jadąc nią mieliśmy małą próbkę tego, jak wozili się królowie:

Wygibasy poprzez lasy... © rudzisko


Wreszcie docieramy do Tarnowa. Zawdzięczając to zapewne porze (i dnia i roku) oraz umiarkowanej pogodzie, miasto sprawia wrażenie nieco sennego. Chcąc zdążyć na pociąg o 17, robimy tylko kilka zdjęć na rynku, obiecując sobie, że będzie taki czas, kiedy Tarnów będzie pierwszym przystankiem na trasie i poświęcimy mu więcej czasu, zarówno fotograficznie, jak i historycznie.

Ratusz w Tarnowie © rudzisko


Rynek W Tarnowie © rudzisko


Tarnowskie podcienie © rudzisko


Tarnowskie detale © rudzisko


Tarnowski rynek © rudzisko


Dane wyjazdu:
104.57 km 7.30 km teren
05:15 h 19.92 km/h:
Maks. pr.:65.70 km/h
Temperatura:20.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1385 m
Kalorie: kcal

Rudzisko w Paryżu:)

Poniedziałek, 15 października 2012 · dodano: 15.10.2012 | Komentarze 0

Było przemiło, atrakcyjnie i nawet z przygodami, ale wyjazd zbyt późny i powrót po zmroku. Całkiem ładny dzień, choć wieczorem już całkiem zimno:)

Rudzisko w Paryżu © stamper


Tenczyński Park Krajobrazowy © stamper


Rudzisko na polnym szlaku © stamper


W ostatnich promieniach słońca © stamper


Taki oto skrót... © stamper


Druga młodość rzepaku © stamper