Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi rudzisko z miasteczka Glinka/Kraków. Mam przejechane 19163.63 kilometrów w tym 295.03 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.04 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy rudzisko.bikestats.pl
Dane wyjazdu:
54.02 km 11.90 km teren
04:17 h 12.61 km/h:
Maks. pr.:54.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy:1291 m
Kalorie: kcal

Montepulciano w deszczu i gradobiciu

Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 1

W ciągu kilku dni podróży wykształciliśmy pewien zwyczaj: poranek zaczynamy od zwinięcia obozu i wyruszenia w drogę, a dopiero po przejechaniu kilku kilometrów przystanek w zacisznym miejscu na skonsumowanie śniadania i ewentualną redukcję odzienia.

Stamper i Lago di chiusi, Włochy © rudzisko


Lago di chiusi, Włochy © rudzisko


Dzisiejsze przygotowanie do drogi ma tylko jeden szkopuł - wczorajsze błotne utytłanie roweru, którego nie powstydziłby się żaden rowerzysta mtb, znacznie opóźnia nasz wyjazd (po wczorajszej wstępnej kosmetyce koła już ledwie się kręcą). Kiedy wreszcie udaje nam się z grubsza uporać z solidną maseczką błotną pod błotnikami, na hamulcach pod widelcem, na kołach i we wszystkich miejscach do których błoto dostało się bez problemu, a dla nas jest to bardzo trudne, obieramy za cel jedno z jakże licznych we Włoszech "monte", usytuowane na 605m n.p.m i założone przez Etrusków w IVw. p.n.e. Aby uprzyjemnić sobie jazdę, rezygnujemy z towarzystwa ulicznego ruchu i kierujemy się na boczne drogi, które w przeciwieństwie do tych w Umbrii i Marche, bywają aż nazbyt często szutrowe. Droga na przemian wznosi się i opada, urokliwie wijąc się wśród winnic i oliwnych pól, a w oddali majaczą wyższe wzniesienia.

To wcale nie jesień:) © rudzisko


W drodze do Montepulciano, Toskania © rudzisko


Około godziny 13 docieramy do Montepulciano. Zatrzymujemy się na parkingu, obserwując odwiedzane poprzedniego dnia jezioro Lago Trasimeno oraz zbliżającą się ulewę, która porusza się zdecydowanie szybciej niż my.
Włoska sikawica © rudzisko


Prawie godzinę spędzamy na krytym parkingu, czekając aż ulewne deszcze miną. Wyjadamy węglowodany w różnych postaciach i znudzeni postanawiamy ruszyć na spotkanie z centrum Montepulciano. Zapewne niezbyt sprzyjającej aurze pogodowej zawdzięczamy średni natłok turystów (w miastach, które odwiedziliśmy później było ich prawdziwe zatrzęsienie). Omijamy najbardziej tłoczną ulicę (omijając pewnie też wiele zabytkowych atrakcji) i skupiamy się raczej na chłonięciu atmosfery miasteczka, klucząc typowo wąskimi dla włoskich starych miast uliczkami oraz podziwiając widok rozciągający się wokół miasta.

Podeszczowe Montepulciano © rudzisko


Montepulciano, zaułek © rudzisko


Stroma uliczka w Montepulciano © rudzisko


Kościelna wieża, Montepulciano © rudzisko


Montepulciano, uliczka © rudzisko


Kolejny widok z Montepulciano © rudzisko


Widok z Montepulciano © rudzisko


Na jednym ze zboczy wzgórza Montepulciano wznosi się zachwycająca renesansowa świątynia Madonna di San Biagio, której bryła malowniczo wkomponowuje się w toskański krajobraz:
Sanktuarium Madonna di San Biagio, Montepulciano © rudzisko


Kolejnym przystankiem podróży miała być Pienza, do której pierwotnie kierujemy się drogą SP146. Obserwując nadciągające chmury oraz uliczny ruch już po chwili postanawiamy zawrócić na mniejsze dróżki i przez Monticchello (kolejne urokliwe miasteczko) dotrzeć do San Quirico d'Orcia. Choć wydawało nam się, że odbijając w lewo usuniemy się spod groźby nawałnicy, to wystarczyło ledwie paręnaście minut, aby stać pod drzewem i zastanawiać się, jak uchronić stopy przed wściekle walącym gradem (był to chyba jedyny moment, w którym żałowałam, że mam na nich sandały). Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że dyskomfort jazdy podczas gradu jest niewiele większy niż stania pod drzewem i ruszyliśmy dalej, starając się nie myśleć o najniższych partiach swojego ciała.
Wkrótce znaleźliśmy się poza zasięgiem lodowych kul, a tuż za Monticchiello droga zaczęła opadać ukazując piękne poburzowe widoki:

Montepulciano w poburzowym świetle © rudzisko


Falujące pola Toskanii © rudzisko


Toskańskie impresje © rudzisko


Rowerowy postój © rudzisko


Sielska Toskania © rudzisko


Sielska Toskania © rudzisko


Po prawej widzimy niezwykle zachęcający zarys Pienzy, niestety będzie to nasze najbliższe spotkanie z tym miastem:(
Widok na Pienzę © rudzisko


Zamiast tego kierujemy się do często wspominanego w przewodnikach San Quirico d'Orcia, które w moim mniemaniu oferuje nam największą atrakcję w postaci szybkiego i dość długiego zjazdu, a tuż za nim nasze najlepsze miejsce noclegowe podczas całej wycieczki:

Noclegownia w Toskanii © rudzisko

#lat=43.083744576626&lng=11.736402581788&zoom=13&maptype=ts_terrain
Kategoria Włochy 2012, Pstryki



Komentarze
lukasz78
| 09:42 wtorek, 24 kwietnia 2012 | linkuj Uj, pogoda nie rozpieszcza...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa mawia
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]